Forum www.fanirbd.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

aya-quien-te-crees

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.fanirbd.fora.pl Strona Główna -> O RBD
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Podoba Ci się moje opowiadanie??
Tak;) Pisz dalej...
100%
 100%  [ 3 ]
Nie;/ Usuń!!
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
XsandziaX
Początkujący



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:00, 17 Kwi 2010    Temat postu: aya-quien-te-crees

No więc ja tez dodam opowiadanko;)


Najpierw opis bohaterów:

Anahi Puente Portilla- to miła, sympatyczna, pogodna i na swój sposób zbuntowana 17-latka. Kocha śpiew, taniec i wszystko co związane z muzyką. Bogata, ale nie uważa aby dzięki temu była lepsza od innych. Nie znosi dziewczyn wywyższających się i lalkowatych. Kiedy trzeba, potrafi pokazać pazurki i cięty języczek. Nie pozwala sobą pomiatać. Mówi co myśli. Zawsze skora do pomocy. Przeprowadza się do Mexico City, gdzie zaczyna nowy etap swojego życia.

Alfonso (Poncho) Herrera Rodriguez-18-letni chłopak dla którego życie bez zabawy nie ma żadnej wartości. Szalony, odważny motocyklista. Życie na krawędzi, to coś co najbardziej go kręci. Jeśli chodzi o dziewczyny, to ma jedną zasadę, której się trzyma, a mianowicie 3P: poderwać, przelecieć, porzucić. Nie uznaje żadnych zasad moralnych. Jego życie składa się z wyścigów, bójek na kasę, imprez i meczy. Sam o sobie mówi: "Żyję chwilą". Ma siostrę młodszą o rok o imieniu Maite.

Dulce Maria Espinoza Savinion-szalona 17-latka o wybuchowym charakterze. Kocha taniec i śpiew. Bogata, ale nie specjalnie ją to interesuje. Zawsze chętna do pomocy, jednak gdy ktoś zajdzie jej za skórę, powinien trzymać się na baczności. Jej przyjaciółką jest Maite, ale od jej brata i jego kumpli, trzyma się z daleka. To jednak wkrótce może się zmienić.

Christopher Alexander Luis Casillas von Uckermann- 18-letni chłopak. Jeden z bliskich kumpli Alfonsa. Można powiedzieć, że najbliższy. Są do siebie bardzo podobni jeśli chodzi o charakter i zachowanie. Od zawsze trzymają się razem. Ma młodszego o rok brata- Chrisa. Jednak nie mają zbyt dobrych kontaktów. Są zupęłnym przeciwieństwem.

Maite Herrera Rodriguez-17-letnia szalona dziewczyna. Przyjaciółka Dulce. Razem chodzą na dodatkowe zajęcia tańca. Ze swoim bratem łączy ją jedynie nazwisko. Nie znoszą się nawzajem. Dobra, uczynna ale kiedy trzeba pokazuje drugie oblicze. W przeciwieństwie do Alfonso, dobrze dogaduje się z rodziną.

Christian Casillas von Uckermann-17-letni brat Christopfera. Obaj panowie się nie tolerują. Chris to uczciwy, dobry, szlachetny chłopak. Jest osobą otwartą i zabawną. Nie znosi jednak takich cwaniaczków jak Ucker, Poncho i towarzystwo w którym oni obaj się obracają. Przyjaźni się z Maite i Dulce. Potem również z Anahi. Cała czwórka będzie tworzyła bardzo zgraną grupę.

-Franko i Marina-rodzice Anahi.

-Alma i Martin-rodzice Dulce.

-Cecilia i Patricio-rodzice Alfonso i Maite.

-Leon i Mabel-rodzice Christopfera i Christiana.

Resztę bohaterów poznacie czytając opowiadanko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulu$
Początkujący



Dołączył: 12 Kwi 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:28, 17 Kwi 2010    Temat postu:

boskie
czekam na rozdział ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mia ;*
Początkujący



Dołączył: 12 Kwi 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze ;D

PostWysłany: Sob 14:31, 17 Kwi 2010    Temat postu:

bede czytała ; D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
XsandziaX
Początkujący



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:38, 17 Kwi 2010    Temat postu:

-Witaj Mexico City. Witaj nowy domku. Witaj nowa szkoło...dobrze, że jeszcze wakacje.-mówiłam do siebie wyglądając przez okno mojego pokoju za którym rozpościerał się piękny widok. Mieszkam tu od dwóch dni i kompletnie nikogo nie znam.

-Anahi!!!-krzyczała mama z dołu.-Znowu zostawiłaś buty na samym środku!! Kiedyś ktoś się zabije!!-no tak...to cała ja: roztargniona bałaganiara-zachichotałam pod nosem.

-Zaraz je zabiorę!!-odciągnęłam wzrok od pięknie oświetlonych budynków i domów, po czym zbiegłam po schodach tego zamku...tak tak, nie mogę inaczej go nazwać. Kilka razy prawie się tu zgubiłam.

-Mamo...-zaczęłam wchodząc do salonu.-Jak tam ten nasz klub? Wczoraj było otwarcie prawda?

-Tak...jeśli chcesz możesz iść i zobaczyć co się tam dzieje. Ojciec obserwuje pracowników. Znasz go...jak zaczyna nowy interes, to nie można go siłą odciągnąć od pracy.

-Aha. To ja pójdę.-...może wreszcie kogoś poznam.-dodałam w myślach zakładając jedne ze swoich szpilek, które jeszcze przed chwilą ustawiłam w równym rządku. Poprawiłam troszkę makijaż i włosy, po czym opuściłam dom. Na dworze było już praktycznie ciemno...dobrze, że klub nie jest tak daleko. Mieszkamy blisko centrum. Swoją drogą to ciekawe kiedy ojciec skończy z otwieraniem co raz to kolejnych miejsc do imprezowania...z drugiej strony trzeba przyznać, że zyski z tego są nieziemskie.

Dotarłam do celu i od razu rzucił mi się w oczy wielki napis: Portilla's club. Tak właśnie nazywa się sieć klubów należących do mojego ojca. Przed wejściem stali dwaj dobrze zbudowani ochroniarze. Wpuścili mnie bez problemu, gdyż byłam przy tym jak tata ich zatrudniał, więc mnie zapamiętali. Weszłam do środka. Było dość tłoczno i grała głośna muzyka. Widać...ludzie dobrze się bawili. Szłam pewnym krokiem przed siebie, gdy nagle na kogoś wpadłam. Okazało się, że to jakaś czerwonowłosa, bardzo ładna dziewczyna.

-O matko...przepraszam.-powiedziałam zatykając usta dłonią.

-Nic się nie stało.-uśmiechnęła się serdecznie.

-Wylałaś przeze mnie drinka.-zauważyłam patrząc na pustą szklankę, którą trzymała w ręce.

-A tam. Trudno. Pójdę po drugiego.

-Poczekaj...to moja wina, więc ja stawiam.-wyszczerzyłam zęby.-A tak w ogóle to Anahi jestem.-przedstawiłam się wyciągając rękę.

-Dulce Maria.-odwzajemniła gest i uścisnęła moją dłoń.-W skrócie Dul.-dodała.

-Chodźmy.-podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy po drinku.

-Jesteś tu sama?-spytała dziewczyna.

-Yhymm...przyszłam zobaczyć jak tu jest.

-Mnie się podoba. Byłam wczoraj z przyjaciółmi na otwarciu no i dziś też postanowiliśmy wpaść.

-To pewnie cię zatrzymuję.

-Nie no co ty? Chodźmy...przedstawię ci ich.-wstała i pociągnęła mnie za rękę. Nawet nie ruszyłyśmy z miejsca, gdy usłyszałam za swoimi plecami:

-Anahi...co ty tu robisz?-odwróciłam się i zobaczyłam mojego ojca.

-Yyy...noo przyszłam zobaczyć jak się kręci interes. To Dulce.-wskazałam na dziewczynę.-A to mój tata.

-Bardzo mi miło.-rzekła czerwonowłosa.

-Zostaniecie tu długo?-spytał mój staruszek.

-Nie wiem.-odparłam.-Zadzwonię jak będę wracać. Paa.-odeszłyśmy.

-Co tu robi twój ojciec?-spytała zdziwiona dziewczyna.

-Noo...a co tam..-machnęłam ręką.-..powiem ci...ten klub należy do niego.

-AAAAAaaaaa.....rozumiem.-zaśmiała się.-Nie chciałaś uchodzić za córeczkę właściciela.

-Właśnie.-skinęłam głową.

-Od dawna tu mieszkasz?

-Od dwóch dni.-gdy wypowiedziałam te słowa, dotarłyśmy do jednej z loży, którą zajmowały dwie osoby: jakaś czarnowłosa dziewczyna i fioletowowłosy chłopak. Chyba było im bardzo zabawnie...

-Przedstawiam wam Anahi.-rzekła moja towarzyszka.-To jest Christian i Maite.

-Cześć.-powiedzieli chórkiem.

-Cześć.-odparłam.-Możecie mi mówić Anny, albo Ann...jak wolicie.

-Mi możesz mówić Mai.-uśmiechnęła się brunetka.

-A mnie Chris.

-Tak...to król wszystkich przystojniaków.-zachichotała Dulce.

-Aha.-zaśmiałam się i usiadłam.

Opowiedziałam im trochę o sobie, a przy okazji dowiedziałam się czegoś o nich. Okazało się, że cała trójka chodzi do jednej klasy i jest w moim wieku. Bardzo dobrze mi się z nimi gadało...będziemy chodzić do tej samej szkoły. Chris był osobą bardzo zabawną...chyba jeszcze nigdy nie uśmiałam się tak jak dzisiejszej nocy.

Dulce wyszła na parkiet z jakimś kolesiem, więc zostałam z tą dwójką. Wtedy ktoś podszedł do naszego stolika...

-Oooo...widzę braciszku, że poderwałeś jakąś laskę.-odezwał się jakiś ciemnowłosy blondyn wskazując mnie.-Nie powiem...całkiem całkiem. Wreszcie coś ci się udało.-zaśmiał się do bruneta stojącego obok.

-Milcz idioto.-zareagował Chris.

-Co laleczko...? Ile ci zapłacił, żebyś w ogóle z nim usiadła?-spytał mnie ten drugi.

-A ile tobie płacą za bycie takim imbecylem?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie stając przed tym chojrakiem mającym się za bóstwo.

-Uuu....ostra ta twoja panienka.-zaśmiał się biorąc łyk piwa, a blondyn mu zawtórował.

-A gdzie ta wiewióra?-spytał. Popatrzyłam na Maite, która wyjaśniła, że chodzi o Dul.

-Dla ciebie mnie nie ma.-usłyszłam głos samej zainteresowanej, która wyłoniła się zza pleców chłopaków.

-Ahh...jesteś.-ucieszył się blondyn.-Łyczka?-spytał przystawiając jej butelkę do nosa.

-Wsadź sobie...-opadła na wolne miejsce.

-Poncho...zjeżdżajcie stąd.-odezwała się brunetka.

-O nie siostrzyczko, my dopiero przyszliśmy.-to jej brat???!!!-wykrzyczałam w myślach.-I zamierzamy się zabawić...a ty możesz nam w tym pomóc.-zwrócił się do mojej osoby zmierzając mnie wzrokiem.

-Chyba sobie kpisz...-prychnęłam.

-Wcale.-zbliżył się. Poczułam taki ładny, męski zapach i zatraciłam się w jego oczach...były słodkie, a zarazem niebezpieczne...stop Anahi. Co ty bredzisz??!-otrząsnęłam się.

-Zrób jeszcze jeden krok, a nie odpowiadam za siebie.-zagroziłam.

-A co mi zrobisz?-spytał z cwaniackim uśmieszkiem.

-Wolisz nie wiedzieć...

-Zatańcz ze mną.-zmienił temat popijając piwo.

-Nigdy w życiu...nie tańczę z dupkami. Mam swoje zasady.

-Zasady są po to, żeby je łamać.-chwycił moją rękę. Pod wpływem jego dotyku zadrżały mi nogi.

-Poncho, zostaw ją.-rzekła Mai.

-Ty się nie wtrącaj.-odstawił butelkę. Nie wiedziałam czy się go bać, czy wręcz przeciwnie...-Ucker, zaczekaj tu na mnie...-zwrócił się do kumpla nie odrywając wzroku od moich oczu.

-Mówiłam, że nie będę z tobą tańczyć i zdania nie zmieniłam.-...chociaż z drugiej strony..-pomyślałam-...z jakiej drugiej strony?? Ja chyba zgłupiałam...

-Daj spokój, przecież widzę, że chcesz...-a to ciekawe...jasnowidz jeden.

-No pewnie, że chcę!!! Szczególnie po tym jak nazwałeś mnie panienką do towarzystwa!-wyrwałam swoją rękę z jego uścisku.

-Nie nazwałem cię tak.-zaprzeczył.

-No dosłownie może nie...Dul-zwróciłam się do mojej koleżanki prowadzącej burzliwą konwersację z tym całym Uckerem.

-Tak?

-Daj mi swój numer. Odezwę się.

-Aaa...jasne.-wyciągnęła telefon. Ja wzięłam torbę i uczyniłam to samo. Wymieniłyśmy się numerami i pożegnałam się z całą trójką.

-A ze mną się nie pożegnasz?-spytał brunet.

-Owszem...-wzięłam drinka ze stolika i wylałam na jego koszulkę, a następnie nie czekając na reakcję chłopaka, opuściłam klub.

________________________

-Jak ona ma na imię?-spytałem Maite wodząc wzrokiem za oddalającą się blondynką.

-Nie twój interes.-odparła wiewióra.

-Ty się zamknij.-przetarłem ręką mokrą koszulkę.-Idziemy.-zwróciłem się do Uckera.

-Pa ślicznotko.-blondyn cmoknął czerwonowłosą w usta, po czym wstał z miejsca.

-Nie całuj mnie kretynie!!!-wydarła się wycierając wargi. Śmiejąc się podążyliśmy do wyjścia.

-Dobra, ja spieprzam...-powiedziałem do chłopaka.-Narazie.-poklepałem go po ramieniu i wsiadłem na mój motocykl. Chłopak zrobił to samo i odjechaliśmy w różnych kierunkach. Po drodze dostrzegłem drobną sylwetkę długonogiej dziewczyny. Od razu skojarzyła mi się z tą blondynką z klubu. Szła przed siebie wolnym krokiem. Zatrzymałem się tuż przy niej...odwróciła się gwałtownie.

-Znowu ty?-przewróciła oczami.

-Nie powinnaś chodzić sama o tej godzinie...-zauważyłem.-Jeszcze cię ktoś zgwałci...-zaśmiałem się.

-No jasne...jakoś się nie boję.

-Wsiadaj...odwiozę cię.

-Nie ma takiej potrzeby.

-No daj spokój. Nic ci nie zrobię.

-A spróbowałbyś.

-Boisz się mnie...-stwierdziłem. W odpowiedzi na te słowa ujrzałem jej środkowy palec. Zaśmiałem się na ten widok...-Bardzo nieładnie...-rzekłem kręcąc głową.

-Co ty powiesz...-uśmiechnęła się ironicznie.

-Wsiadaj...-wychyliłem się i pociągnąłem ją za rękę.

-Nigdzie z tobą nie pojadę. Jak potrzebujesz panienki do towarzystwa, to trafiłeś pod zły adres.-podkreśliła 3-cie i 5-te słowo.

-Tak cię to uraziło?-spytałem.

-Owszem...nie znasz mnie, więc nie życzę sobie takich tekstów. Puść moją rękę, bo chciałabym dojść jeszcze dziś do domu.

-Okay...-puściłem ją i wstałem.-Wsiadaj.-niespodziewanie wziąłem ją na ręce i posadziłem na motorze.

-Co ty robisz idioto?!

-Alfonso...ewentualnie Poncho. Osobiście wolę to drugie.-założyłem kask na jej głowę.-Idioto mi się zdecydowanie nie podoba.

-Ałłć.-pisnęła. Nie zwracając uwagi na jej sprzeciwy, usiadłem na swoim miejscu.

-Przestaniesz się tak wiercić, czy mam spowodować wypadek?-spytałem.

-Co za różnica...i tak piłeś alkohol.-uderzyła mnie w plecy.

-Gdzie mam jechać?-spytałem.

-Prosto...cały czas prosto.

-Trzymaj się.-ruszyłem z miejsca. Kilka minut później dotarliśmy do celu. Dziewczyna czym prędzej stanęła na własnych nogach.

-Szybciej się nie dało?!-wrzasnęła.

-Dało, ale za krótka droga.-zabrałem od niej kask.-Tu mieszkasz?-zmierzyłem wzrokiem wielki dom, którego nigdy wcześniej nie widziałem.

-Tak tutaj.-odparła od niechcenia.

-Rozpieszczona pannica...-stwierdziłem.

-Niewychowany dupek.-odgryzła się.

-Jak masz na imię?-spytałem.

-Po co ci to wiedzieć?

-Musisz zadawać tyle pytań?

-Muszę...

-Dobra-westchnąłem-..dowiem się wreszcie jak masz na imię, czy mam się do ciebie zwracać bezosobowo?

-W ogóle się do mnie nie zwracaj...nie pokazuj mi się na oczy, nie patrz na mnie i daj mi święty spokój...-tupnęła nogą.

-Boże...jesteś rozpieszczonym bachorem.

-Bogu też daj spokój.-uniosła palec w górę.-Jedź już...

-Poczekam aż wejdziesz...-zaczyna mi się podobać ta gra...pomyślałem.

-AaaAAjj-pisnęła znowu.-Obym cię więcej nie spotkała!-odwróciła się.

-Spotkasz...i to nie raz!-zawołałem za nią i zaśmiałem się. Kilka sekund później odjechałem...
____________________________________________________________________

Ooo widzę już dwie czytelniczki. Bardzo mi miło, że Wam się podoba. Jeśli chcecie bym Was informowała o nn, to zróbcie liste. Z góry dziękuję, bo później mogę się nie połapać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anahi
Administrator



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:17, 17 Kwi 2010    Temat postu:

troche duzo tego...ale przeczytam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zesiulaaaa
Początkujący



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:22, 17 Kwi 2010    Temat postu:

1.Zesiulaaaa

super odcinek:))
maja pierwsze spotkanie ze soba:)
czekam na newsa:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
XsandziaX
Początkujący



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:07, 22 Kwi 2010    Temat postu:

Rozdział 2

Nastał kolejny dzień. Jakoś nie było mi dane długo sobie dziś pospać...ciągle myślałam o brunecie z klubu. Co mi się stało?? Tego nie wiem...przecież to nie możliwe, żeby mi się spodobał. To dupek, który tylko uwodzi panienki i każdą ma za puszczalską...ale za to baaardzo przystojny...-przeszło mi przez myśl...

-Nie!-krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.-Przestań o nim ciągle rozpamiętywać.-klepnęłam się w czoło.-Już go nie spotkasz...-pocieszałam się, ale zaraz potem przypominałam sobie o jego ostatnich słowach:-"Spotkasz...i to nie raz."-Boże...co ja Ci zrobiłam.-położyłam łokcie na kolanach podpierając tym samym głowę. Westchnęłam głośno i przeciągnęłam się po czym włożyłam moje pluszowe kapcie i podążyłam do łazienki. Jakąś godzinę później byłam w pęłni gotowa, więc zeszłam na dół, aby coś przegryźć. Chociaż akurat jeść, to mi się nie chciało...ale matka znowu zacznie swoje wywody na temat mojego "wychudzonego ciała"-jak to ona mówi. Wolę więc nie narażać się na tę nudną konwersację z moją rodzicielką...

Po posiłku postanowiłam zadzwonić do moich koleżanek. Siedząc na kanapie w salonie, wybrałam odpowiedni numer i po trzech sygnałach usłyszałam radosny głos Dulce.

-Cześć Anny.-rzekła.-Fajnie, że dzwonisz, bo umówiłam się z Mai na zakupy i chciałyśmy cię ze sobą zabrać...wiesz: lepiej się poznamy i w ogóle.

-Świetny pomysł...bardzo chętnie się z wami wybiorę.-powiedziałam.

-No to umówmy się koło galerii. Wiesz gdzie to jest?

-Tak tak. Byłam tam.

-Oki, to za godzinę. Paa.-rozłączyła się.

No...wreszcie będę miała z kim pogadać. Ucieszona, poszłam się uszykować.

Stawiłam się punktualnie w umówionym miejscu. Dziewczyny już czekały. Przywitałyśmy się symbolicznym całusem w policzek i ruszyłyśmy na podbój sklepów.

Obeszłyśmy chyba wszystkie butiki. Nie obyło się też bez śmiechów i wygłupów. Doszłam do wniosku, że moje koleżanki są naprawdę świetne. Chyba jeszcze z nikim nie dogadywałam się tak dobrze. Szczególnie, że dopiero wczoraj się poznałyśmy. Wcześniej miałam wielu przyjaciół, ale z nawet z nimi tak dobrze się nie czułam. Obładowane torbami, postanowiłyśmy usiąść w kawiarni. Każda z nas zamówiła sobie kawę i jakieś ciastko na osłodzenie tego pięknego dnia.

Przez ten czas, ktory spędziłyśmy razem, zdążyłam poznać obie panie od podszewki...one mnie również. Okazało się, że chodzą na zajęcia z tańca...to kolejna rzecz, która nas łączy. Obie uwielbiają muzykę i śpiew, co też bardzo mnie ucieszyło. Dul gra nawet na gitarze i czasem tworzy własne kawałki.

-Wiecie, jak się cieszę, że was poznałam?-spytałam.-Nie sądziłam, że tak szybko się z kimś zaprzyjaźnię.-zaśmiałam się.

-My też się cieszymy.-odparły uśmiechnięte.-Może zapisałabyś się na nasze zajęcia hmm?-spytała Maite.

-Właśnie. Byłoby super...-przytaknęła czerwonowłosa zajadając się swoją kremówką.

-Chętnie się zapiszę. Kiedy macie następną lekcję?-spytałam.

-W piątek i potem w sobotę. O 16 zdaje się.

-Okay, to pójdę z wami.

...

-Anahi!!-zawołała mama.

-Już idę!!-opuściłam pokój i zbiegłam po schodach.-Słucham?-spytałam stojąc już w salonie.

-Idziesz dziś z nami na kolację.-usłyszałam.

-Jaką kolację?-zdziwiłam się.

-Patricio Herrera urządza ją w swoim domu.

-Yyy...wszystko super, tylko kto to jest?-uniosłam znacząco brwi w górę.

-Nasz przyjaciel. Nie znasz go...ale on chciałby poznać ciebie, więc poprosił byś przyszła z nami.

-Co jeśli odmówię?

-Nie możesz odmówić.

-Ale...

-Żadnego ale...-przerwała mi.-Ubierz się ładnie.

Zrezygnowana poszłam do siebie i usiadłam przed lustrem. Kto to w ogóle jest...i po co chce mnie poznać?? Help...!!! Jak ja nie znoszę takich kolacji...tylko dobry wieczór, bardzo mi miło, proszę, dziękuję...bleee..-skrzywiłam się.

Stanęłam przed szafą i wyciągnęłam odpowiednie ubrania...żle powiedziane...dla mnie odpowiednie, dla rodziców zbyt krzykliwe, ale nie będę udawać kogoś kim nie jestem. Uszykowałam się i zeszłam na dół, gdzie czekali już rodzice.

-Anahi...co ty masz znowu na sobie?-spytała mama.

-Co ci się znowu nie podoba?-zaśmiałam się.

-Masz szczęście, że nie mamy już czasu, bo osobiście bym cię przebrała.-wzniosła palec tuż przed moim nosem.

-Lepiej nie.-zmierzyłam ją wzrokiem i parsknęłam śmiechem.

-Anahi!-oburzyła się.

-Oj żartuję.-objęłam ją ramieniem, po czym opuściłyśmy dom. Za nami podążył tata. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Jakieś 15 minut później zatrzymaliśmy się przed dość sporą willą.

-Bogaty ten wasz przyjaciel.-stwierdziłam, gdy szliśmy do drzwi.

-Bogaty.-przyznała moja rodzicielka.-Ma dwójkę dzieci. Córkę w twoim wieku i syna starszego o rok.

-Noo...to mnie pocieszyłaś.-uśmiechnęłam się. Od razu poprawił mi się chumorek...

Chwilę później witaliśmy się już z domownikami.

-Więc ty jesteś Anahi...-rzekł starszy mężczyzna.

-Zgadza się.-odparłam.

-Piękna...jak jej mama.-dodał.

-Dziękuję.

-Zgadzam się tato...-usłyszałam.-Piękna...-zza pleców mężczyzny wyłonił się...brunet z klubu?? Gdy go zobaczyłam zmiękły mi kolana...

-Ty?-wytrzeszczyłam oczy.

-Ja...-uśmiechnął się.-Dobry wieczór.-przywitał się z moimi rodzicami.

-Dobry wieczór.-odpowiedzieli, a ja dalej stałam i wpatrywałam się w niego jak w obrazek. To niemożliwe...mam przewidzenia.-mówiłam w myślach.

-Wy się znacie?-spytała matka chłopaka.

-Yhy...-zdołałam wydukać.

-Poznaliśmy się wczoraj.-wyjaśnił wpatrując się we mnie. -Prawda...Anahi.-wypowiedział znacząco moje imię. Skinęłam twierdząco głową.

-No to świetnie.-ucieszyli się wszyscy. Czy mi się zdaje, czy oni chcą się zabawić w swatki...?

-Chodźmy do jadalni.-rzekł ten Patricio.

-A wasza córka? Nie będzie jej?-zainteresowała się moja mama.

-Wyszła wcześniej. Nie zdążyliśmy jej nawet powiedzieć o kolacji. Cóż...poznacie ją innym razem.

-No trudno.-podążyliśmy do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Brunet szedł pewnie z cwaniackim uśmiechem.

-Co cię tak bawi kretynie?-spytałam dyskretnie.

-Twoja mina była bezcenna.-objął mnie ramieniem.

-Weź tą łapę, bo...

-Bo co?-przerwał mi. Popatrzyłam na niego mrużąc oczy, po czym zajęłam miejsce przy zastawionym stole.

-Widzę, że się polubiliście.-usłyszałam słowa ojca mojego prześladowcy.

-Bardzo.-poklepałam tego idiotę po plecach. On natomiast uśmiechnął się do mnie ironicznie.

-Świetnie...macie więc okazję bliżej się poznać.

-I chętnie z niej skorzystamy.-chłopak położył dyskretnie dłoń na mojej nodze, za co został "nagrodzony" kopniakiem.

-Masz ADHD??-wyszeptał krzywiąc się.

-To taki trik nerwowy...na twój widok.-odparłam równie cicho.

-Jesteś nienormalnym, nadpobudliwym, zrzędliwym, nudnym dzieciakiem.-skomentował.

-Długo nad tym myślałeś?-westchnęłam poprawiając swoją spódniczkę. On nic nie odpowiedział, tylko przewrócił oczami i zajął się swoim posiłkiem.-Smacznego...-rzekłam szczerząc zęby.-Obyś się udławił...

-Dziękuję.-poczochrał moje włosy.-Wzajemnie.

...

Posiłek się zakończył. Wszyscy byli zajęci rozmową...znaczy nasi rodzice, bo my tylko zerkaliśmy na siebie co chwilę.

-Alfonso, zajmij się proszę Anny.-usłyszałam w pewnym momencie.-My idziemy do salonu.

Nieee!!!Mam zostać z nim sam na sam??-pytałam się w myślach patrząc jak wszyscy opuszczają jadalnię. Dobra, bez paniki...-wzięłam głęboki wdech. Tylko dlaczego czuję się dziwnie skrępowana przy tym durniu?? Przecież to niemożliwe, żeby mi się spodobał...ale te jego oczy. Normalnie marzenie...-zobaczyłam przed sobą czyjąś dłoń i zorientowałam się, że od pewnego czasu wpatruję się w jeden punkt.

-Myślisz o mnie?-spytał Poncho.

-Tak.-odparłam bez namysłu.-Znaczy nie.-poprawiłam się szybko. Matko...Anahi jesteś głupsza niż ustawa przewiduje.-skarciłam się. Chłopak zaśmiał się wstając z miejsca. Stanął tuż za mną...przęłknęłam głośno ślinę.

-Myślisz o mnie.-wyszeptał wprost do mojego ucha. Poczułam jego ciepły oddech na skórze i znowu zastygłam w bezruchu. Opanuj się Anahi. Przecież nie ulegniesz czułym słówkom taniego podrywacza...Poderwałam się z miejsca i stanęłam przed brunetem.

-Pewnie, że o tobie myślę.-przybliżyłam się do niego tak, że nasze nosy niemal się stykały.

-Ymmm...robi się gorąco.-uśmiechnął się uwodzicielsko.

-Myślę o tym...-złapałam jego koszulkę.-...jakim jesteś beznadziejnym, zidiociałym do potęgi entej, niewychowanym...-zastanowiłam się-...szczeniakiem.-dokończyłam i odsunęłam się.

-Ale podoba ci się ten szczeniak.-westchnął.

-Jesteś bezczelny.

-A ty nadęta.

-Zamknij się.-rzuciłam mu znaczące spojrzenie.

-Nie zadzieraj ze mną panienko...-podszedł do mnie wolnym krokiem.-..bo możesz tego żałować.

-Grozisz mi?-prychnęłam.

-Absolutnie...ja tylko ostrzegam.

-Żałosny gnojek z ciebie.

-Masz jeszcze jakieś odpowiednie określenia dla mnie?

-Brakło mi.-przyznałam.

-To dobrze.-zaśmiał się.-Idziemy.-pociągnął mnie za rękę.

-Gdzie ty mnie do cholery ciągniesz znowu??!-próbowałam się wyrwać, ale niestety nie dałam rady.

-Nie krzycz. Chcesz siedzieć w jadalni cały wieczór i patrzeć w sufit, czy wolisz się zabawić?

-Zabawić?-przeraziłam się.

-Nie w tym sensie.

-Wybacz...z tobą kojarzy mi się jedno.

-Idziesz ze mną?-spytał stając w miejscu.-Czy nadal się mnie boisz i chcesz tu zostać?

-Yyyy......-iść nie iść?? Przydałby się jakiś rzut monetą czy coś...

-Dobra, chcesz to zostań.-puścił moją rękę i odwrócił się.

-Czekaj.-zatrzymałam go.-Po pierwsze wcale się ciebie nie boję. Po drugie wcale mi się nie podobasz, po trzecie nie jestem nudna. Nooo... to tak w odniesieniu do naszej wczorajszej i dzisiejszej rozmowy.

-To wszystko? To super, bo skończył się twój czas..-odwrócił się.

-Jeszcze nie skończyłam.-oparłam dłonie na biodrach. Brunet znowu na mnie spojrzał wyczekując dalszej przemowy.-Po czwarte...-zaczęłam, a on przewrócił oczami, jednak to mnie nie zniechęciło.-...idę z tobą.-wyprzedziłam go i ruszyłam do wyjścia. Będziesz tego żałować Anahi...-powiedziałam sobie w myślach.

Brunet poinformował starszych o naszym wyjściu i opuściliśmy dom.

-Wsiadaj.-powiedział wskazując tego potwora(czyt. motocykl)

-O tym nie wspominałeś.

-Znowu masz jakiś problem?-westchnął głośno. Widać miał już dosyć moich wymówek...i dobrze niech się męczy.

-Owszem...mam spódniczkę. Jesteś ślepy czy jak??

-Co z tego, że masz spódniczkę?

-Jajco!! Jak mam usiąść na tym twoim zdaniem??

-Normalnie. Nie wiesz jak się siada?

-Nie rób z siebie debila gorszego niż jesteś.

-Mój Boże...ty jesteś psychiczna.-wziął mnie na ręce i usadowił na swoim miejscu.

-Co ty masz z tym noszeniem na rękach pedofilu? Nie prosiłam cię o pomoc!

-Przecież wiem, że lubisz jak cię przytulam, więc nie udawaj oburzonej...-założył mi kask na głowę.

-Wmawiasz to sobie??-spytałam patrząc na niego dziwnie.

-Milcz już.-zajął swoje miejsce i po chwili ruszyliśmy. Nie wiedziałam kompletnie gdzie jedziemy...szczególnie, że całą drogę miałam zamknięte oczy. Wczoraj jechał szybko, ale dziś, to już przeszedł samego siebie. Przytulałam się do niego co raz mocniej, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Chyba dlatego, że z wrażenia nie byłam do końca świadoma tego co się dzieje..

Wreszcie się zatrzymał i mogłam zejść z tego czegoś. Oddałam mu kask wrzeszcząc:

-I ty mi powiesz, że ja jestem psychiczna?! Chciałeś mnie zabić??!! No tak...po tobie to wszystkiego się można spodziewać?!Aaajj........!!!-pisnęłam, gdy złapał mnie za ramię.

-Opanuj się...przecież żyjesz.-mówił spokojnie.

-To boli. Puść.-rzekłam.

-Puszczam...tylko nie krzycz już tak.

-Będę robić co mi się podoba.-odwróciłam się i dopiero teraz zauważyłam, że kilka metrów stąd, roi się od ludzi.-Gdzie my jesteśmy?

-Tu odbywają się wyścigi.

-Po co mnie tu przywiozłeś?

-Musiałem jakoś wyrwać się z domu. Zabranie ze sobą ciebie, było jedynym wyjściem. Inaczej ojciec nie wypuściłby mnie...bo nie wypada.-prychnął.

-Palant.-skomentowałam rozmasowując sobie rękę.

-Ojciec...wiem.

-Ty...ty jesteś palantem.-wbiłam palec w jego tors.

-Coś nowego...ja jadę, a ty rób sobie co chcesz.-wsiadł spowrotem na motocykl.

-Chcesz mnie tak zostawić?! Ja nawet nie wiem gdzie jestem!!

-Radź sobie sama.

-Nienawidzę cię.

-Narazie.-pożegnał się i odjechał na plac. Sama też podążyłam w tamtym kierunku...do domu i tak nie wrócę, więc przynajmniej zobaczę jak tu jest.

Weszłam między tłum młodych ludzi popijających piwo i inne trunki. W powietrzu unosił się zapach dymu z papierosów pomieszany z zapachem palonej gumy. W pewnym momencie mignęły mi przed oczami twarze moich przyjaciółek. Podeszłam bliżej, żeby upewnić się, czy to one.

-Dul, Mai!!-zawołałam.

-Anny, co ty tu robisz?

-Później wam opowiem, bo to długa historia, ale wy...po co przyszłyście?-zdziwiłam się.

-Chris musiał tu przyjechać po Uckera, żeby darował sobie te dzisiejsze wyścigi i wrócił do domu, bo ich starzy podobno się o nich dowiedzieli i zaczynają węszyć. My przyszłyśmy z nim.

-Aha. A gdzie oni są?

-Tam.-wskazały kierunek ruchem głowy.-Kłócą się...znowu.

-Aaa...widzę.

__________________________

Nasze wyścigi opierały się na tym, że aby wystartować, musieliśmy mieć pasażera i musiała to być dziewczyna. Myślałem o tym, żeby wkręcić w to Anahi, więc powiedziałem jednemu z kumpli, który startował ze mną, żeby wybrał właśnie ją...byłem ciekaw jaka będzie reakcja blondynki.

-To tamta?-upewniał się wskazując ją ręką.

-Tak.

-Ładna.-stwierdził.

-Nawet bardzo.

-Ale wątpię, żeby się zgodziła.

-Zgodzi się...już ja się o to postaram. Idź do niej i zagadaj.-blondyn odszedł.

-Cześć kocie.-usłyszałem głos Glorii.

-Cześć.-uśmiechnąłem się, po czym pocałowałem ją na powitanie.-Jedziesz ze mną.-poinformowałem.

-Jeśli chcesz.-wzruszyła ramionami.

-Widziałaś Uckera?

-Gada ze swoim bratem.

-Z Chrisem? A ten czego tu chce?

-Nie wiem...

-No to się dowiedz...ja muszę coś załatwić.-odszedłem do Anahi, która stała w towarzystwie koleżanek i mojego kumpla.

-Cześć siostrzyczko...i wiewióro. Co tu robicie?

-Nic ci do tego.-odparła ta cała Dulce.

-Jesteś bardzo niegrzeczna.-stwierdziłem.-Anahi...słyszałem, że startujesz z Camilem.-zacząłem.

-Źle słyszałeś.-rzekła zdecydowanym głosem.-Nie wystartuję z tobą...zapomnij.-zwróciła się do chłopaka.-Szkoda twojego czasu...

-Uuuu...no tak. Zapomniałem, że boisz się szybkiej jazdy.

-Boję się...nie będę udawać, że nie. I co?-stanęła tuż przede mną. Uuu...nie tak łatwo ją sprowokować.

-Myślałem, że jesteś odważniejsza...widać myliłem się.

-Ty od samego początku mylisz się co do mnie.-stwierdziła, po czym odwróciła się i odeszła kawałek. Ja jednak nie dałem za wygraną i zatrzymałem dziewczynę łapiąc ją za rękę.

-Jedź więc ze mną.-zaproponowałem.

-...

__________________________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że się podoba;)
Lista powiadamianych:
1.Zesiulaaaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mia ;*
Początkujący



Dołączył: 12 Kwi 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze ;D

PostWysłany: Śro 12:08, 28 Kwi 2010    Temat postu:

piszesz ślicznie ; D
oczywiście przeczytałam !
ale później skomentuje ; ]
zawiadom ; **


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.fanirbd.fora.pl Strona Główna -> O RBD Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin